36,6 stopni Celsjusza, 70% wody i dusza 5 litrów krwi, jedno serce ją tłoczy i jeden Ty, by to wszystko zjednoczyć.
bo wszysko przed Tobą i wszystko przede mną,
a nie wystarczy słowo by coś wiedzieć tu na pewno.
jest tak samo, może tylko trochę smutno i nie mówisz 'dobranoc' i nie mogę przez to usnąć..
dzisiaj Cię nie ma, wtedy byłaś,
i teraz znaczenia nie ma, kurwa nie ma dziś.
bo wolę żebyś nie istniała niż żyła obok mnie i kiedyś to zrobię.
mam pistolet, dwa naboje i nas dwoje.
i trzeba żyć kurwa, przed nami jeszcze tyle dni..
i to że ja chciałem żebyś była szczęśiwa,
ale ze mną żebyś dzieliła tą codzienność.
świat jest chory, widzę to 21 wiosnę i czuję gorycz często, chyba przez to, że dorosłem.
i ta krew tętni w setki miejsc, to tylko Ty - 36,6.
jakie to wszystko jest kruche, sam wiesz..
dzisiaj znamy się gorzej, bo wiem musieliśmy dojrzeć. i mijamy się na dworze, często unikając spojrzeń.
i myślę o niej ciągle, choć byliśmy niepoważni. i brak mi jej najmocniej, lecz to mój wymysł wyobraźni jest.
gdyby milczenie było złotem, raczej nie byłbym poetą.
świat pierze nam mózgi.
nie zmienia się tu nic, poza wszystkim.
i chcę tylko Ciebie w zamian, bo Ty jesteś tym wszystkim.
może jeszcze będzie lepiej, ale pewnie nie teraz..
jeśli coś kochasz, to rób to po prostu.
przecież wszystko się zmienia i zabiera nam nadzieję,
mi nie zabierze czegoś co już dawno nie istnieje.
miałem w chuj możliwości, i w chuj zmarnowałem ich..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz