Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 24 września 2012

Michał Kapliński - Małolat.

Kocham Cię, choć często mówię przykre słowa. one Cię ranią, wiem.

bo dziś jesteśmy tymi ludźmi, przed którymi ostrzegali nas rodzice.

boję się śmierci, bo jeśli nie ma nic po śmierci, chcę wykorzystać to życie co do reszty.

nawet kiedy płaczę to te łzy zamarzają, bo w środku jestem zimn jak upadły anioł.

dziś w moim mieście Słońce wstaje nad ranem, ten dzień zapamiętasz albo zapomnisz na amen.

nagapiłem sie dość na takie kurwa zimne suki,
żeby za każdym razem omijać je szerokim łukiem.

teraz chyba już nic nie czuję, skoro nie widzę w tym nic złego jak z innym się tu przytula.

otwieram butelkę i puszczam stare klasyki. coś mi przypomina o niej, o tym jak zostałem z niczym.

myślę  o niej i chyba już jej nie pragnę.

ona mogłaby tu ze mną być i szaleć do upadłego i mogłaby stąd ze mną wyjść i zawsze na mnie polegac..

w tym szaleństwie dopiero czuję, że żyję.

choć jestem sam i piję, i znów gdzieś tam Cię mijam i nie wiem już jak masz na imię,
i nie wiem czy ze mną byłaś.

mają wszystko czego dusza zapragnie, prócz duszy.

mogłem liczyć wtedy tylko na farta..

nie znalazłem chuja w śmieciach by wkładać w byle jaka proce.

znam tylu ludzi, a wciąż jestem samotny.

życie to gra, zwariowana ruletka.

myślę, że czas już brać życiee pełną garścią, trzeba żyć i łapać chwilę, nawet ostatnią.

wiesz, moi sąsiedzi nie lubią hip hopu, szczególnie kiedy puszczam go tak że huczy w całem bloku.
w tym roku to już trzeci donos, jak wpada dzielnicowy, oni wiedzą do kogo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz